Są wśród bydgoskich dzieci także te, których życie nie potoczyło się tak, jak powinno. Mowa tu w szczególności o wychowankach miejskich oraz zarządzanych przez ościenne gminy domów dziecka. Czas szalejącego koronawirusa oraz wynikających z tego faktu ograniczeń okazuje się dla nich szczególnie trudny. Jednym z najtrudniejszych elementów ich sytuacji jest zwiększone ryzyko zakażenia, wynikające ze stałego przebywania w sporej grupie. Dlatego zarządy tego typu placówek postanowiły zrobić wszystko, by do minimum ograniczyć możliwość dotarcia patogenu do wnętrza placówek. Każda z nich wygospodarowało jedno pomieszczenie, pełniące teraz funkcję izolatki. Trafiać do niej będą dzieci dopiero skierowane do domu dziecka lub pogotowia opiekuńczego. W nim specjalnie wyszkolony personel pobierze od malucha próbkę, która następnie zostanie przebadana pod kątem obecności wirusa SARS-CoV-2. Do czasu nadejścia wyników dziecko pozostanie w izolacji, co ma zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa wewnątrz placówki i dalszemu rozwojowi epidemii.